Komentarz do Ewangelii:
Św. Ambroży (ok. 340-397), biskup Mediolanu, doktor Kościoła
Traktat do św. Łukasza 10, 49-52, 87-89
Bracia, nawróćmy się, strzeżmy się, aby kłótnie o pierwszeństwo
nie doprowadziły nas do zguby. Choć apostołowie się tak sprzeczali (Łk
22,24), to nie jest to dla nas wymówką, lecz zaproszenie do czujności. Tak,
Piotr się nawrócił w dniu, kiedy odpowiedział na pierwsze wezwanie
Nauczyciela, ale kto może powiedzieć o swoim nawróceniu, że dokonało się
za jednym zamachem? ...
Pan nam daje przykład. My potrzebujemy wszystkiego, On nie potrzebuje nikogo, a jednak objawia się jako mistrz pokory, służąc swoim uczniom... Co do Piotra, bez wątpienia szybkiego w umyśle, ale jeszcze słabego w ciele (Mt 26,41), ostrzega się go, że zaprze się Pana. Męka Pana znajduje naśladowców, ale nie sobie równych. Dlatego nie wyrzucam Piotrowi zaparcia się Chrystusa; gratuluję mu, że zapłakał. Pierwsza rzecz pochodzi z naszej ludzkiej natury, druga jest znakiem cnoty, wewnętrznej mocy... Ale jeśli my znajdujemy mu wymówki, on ich nie szukał... Wolał sam obarczyć się tym grzechem i usprawiedliwić się wyznaniem niż pogorszyć swoją sprawą, zaprzeczając. I zapłakał...
Czytam, że zapłakał, a nie, że przeprosił. Czego nie można obronić, można umyć: łzy obmywają braki, których wstydzimy się wyznać słowem... Łzy wyznają winę bez strachu...; łzy nie proszą o przebaczenie, a jednak je otrzymują... Dobre łzy, które oczyszczają z winy! Ci płaczą, na których spogląda Jezus. Piotr zaparł się za pierwszym razem i nie zapłakał, ponieważ Pan na niego nie spojrzał. Zaparł się za drugim razem i nie zapłakał, ponieważ Pan jeszcze na niego nie spojrzał. Zaparł się trzeci raz; Jezus spojrzał na niego, a on gorzko zapłakał. Spójrz na nas, Panie Jezu, abyśmy potrafili płakać nad naszymi grzechami.
Pan nam daje przykład. My potrzebujemy wszystkiego, On nie potrzebuje nikogo, a jednak objawia się jako mistrz pokory, służąc swoim uczniom... Co do Piotra, bez wątpienia szybkiego w umyśle, ale jeszcze słabego w ciele (Mt 26,41), ostrzega się go, że zaprze się Pana. Męka Pana znajduje naśladowców, ale nie sobie równych. Dlatego nie wyrzucam Piotrowi zaparcia się Chrystusa; gratuluję mu, że zapłakał. Pierwsza rzecz pochodzi z naszej ludzkiej natury, druga jest znakiem cnoty, wewnętrznej mocy... Ale jeśli my znajdujemy mu wymówki, on ich nie szukał... Wolał sam obarczyć się tym grzechem i usprawiedliwić się wyznaniem niż pogorszyć swoją sprawą, zaprzeczając. I zapłakał...
Czytam, że zapłakał, a nie, że przeprosił. Czego nie można obronić, można umyć: łzy obmywają braki, których wstydzimy się wyznać słowem... Łzy wyznają winę bez strachu...; łzy nie proszą o przebaczenie, a jednak je otrzymują... Dobre łzy, które oczyszczają z winy! Ci płaczą, na których spogląda Jezus. Piotr zaparł się za pierwszym razem i nie zapłakał, ponieważ Pan na niego nie spojrzał. Zaparł się za drugim razem i nie zapłakał, ponieważ Pan jeszcze na niego nie spojrzał. Zaparł się trzeci raz; Jezus spojrzał na niego, a on gorzko zapłakał. Spójrz na nas, Panie Jezu, abyśmy potrafili płakać nad naszymi grzechami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz