Patronem tego bloga jest święty Jan Paweł II...


Serdecznie witam wszystkich Odwiedzających...
Proszę wpisywać intencje na stronie " Modlitwa wstawiennicza" lub klikając z prawej strony w obrazek...wszystkich również proszę o modlitwę za mnie i we wpisanych prośbach...
miłe będzie dla mnie również pozostawienie śladu Waszego pobytu tutaj w komentarzach...ubogacajmy się wzajemnie......sobota 9 kwietnia 2011 roku...
Z pozdrowieniem Chrystusowym - Teresa



Święty Jan Paweł II...
"Proszę was: - abyście mieli ufność nawet wbrew każdej swojej słabości, abyście szukali zawsze duchowej mocy u Tego, u którego tyle pokoleń ojców naszych i matek ją znajdowało, - abyście od Niego nigdy nie odstąpili, - abyście nigdy nie utracili tej wolności ducha, do której On "wyzwala" człowieka, - abyście nigdy nie wzgardzili tą Miłością, która jest "największa", która się wyraziła przez Krzyż, a bez której życie ludzkie nie ma ani korzenia, ani sensu" (frag. homilii na krakowskich Błoniach, 1979 r.).

czwartek, 29 grudnia 2011

Święto Świętej Rodziny: Jezusa, Maryi i Józefa...


Życie Świętej Rodziny nie było idyllą. Maryja i Józef otrzymali misję zadbania o ludzkie dojrzewanie Syna Bożego, dla nich samych zaś był to czas dojrzewania w wierze. Józef i Maryja, wypełniając nakazany obrzęd przedstawienia Syna w świątyni, wyznają tym samym, że ich Dziecko nie jest ich własnością, ale należy do Boga, a im zostało powierzone jedynie na pewien czas. Prośmy o to, aby Święta Rodzina, jako miejsce dojrzewania w wierze, gdzie Bóg był Panem wzajemnych relacji, była wzorem i punktem odniesienia dla naszych rodzin i wspólnot.

ks. Maciej Zachara MIC, "Oremus" Adwent - oktawa Narodzenia Pańskiego 2005, s. 149

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Święto św. Szczepana, pierwszego męczennika...


Już od czasów starożytnych Kościół tuż po Narodzeniu Pańskim wspomina św. Szczepana, diakona i pierwszego męczennika. Może wydawać się to niestosowne i jakby nie odpowiadające radosnemu klimatowi świąt, jednak jest to niestosowność jedynie pozorna. Syn Boży nie po to stał się człowiekiem, aby uprzyjemnić czy ułatwić nam nasze życie, ale po to, by dać nam udział w swoim własnym życiu i przeprowadzić nas do nieba. Męczeństwo św. Szczepana to pierwociny owoców nowego życia w Kościele. Ten, w kim rzeczywiście narodził się Jezus Chrystus, zaczyna kochać Boga całym sercem, czyli aż do gotowości oddania swojego życia.



ks. Maciej Zachara MIC, "Oremus" Adwent - oktawa Narodzenia Pańskiego 2005, s. 134

piątek, 23 grudnia 2011

Boże Narodzenie....



 Narodzenie Twoje, Chryste Boże nasz, zajaśniało światu światłością poznania,
w niej bowiem służący gwiazdom, przez gwiazdę zostali nauczeni kłaniać się Tobie
- Słońcu Prawdy i Ciebie poznawać jako Wschód z wysokości...
Panie!   Chwała Tobie!

"Mamy tylko jedno miejsce na świecie, gdzie nie panuje ciemność. To osoba Jezusa Chrystusa"...-
powiedział   Albert Einstein...

Dziękuję Ci, Panie, że rozświetlasz mój mrok we mnie...

wtorek, 20 grudnia 2011

Modlimy się za Ojczyznę...

Proszę:

1. Odmawiać codziennie Różaniec za Ojczyznę (przynajmniej jedną dziesiątkę) w poniższej intencji:
"Z Maryja Królową Polski módlmy się o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu"
2. Zamawiać Msze Święte w intencji Ojczyzny - "O nawrócenie Polski, by była wierna Bogu, Krzyżowi i Ewangelii i by wypełniła Jasnogórskie Śluby Narodu".
Informacje o tym będziemy umieszczać na www
3. Podejmować wyrzeczenia i post w intencji Ojczyzny
4. Zachęcać też innych i przysyłać deklaracje pocztą lub mailem na adres podany na www.krucjatarozancowazaojczyzne.pl

czwartek, 8 grudnia 2011

" Niech mi się stanie..." Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP


W Maryi Niepokalanej widzimy, kim jest człowiek w zamyśle Boga. Człowiek wyszedł z ręki Boga cały piękny, a grzech, wbrew temu, co sądzą niektórzy, nie jest częścią naszej ludzkiej natury, ale stanowi "obce ciało". Maryja została przez Boga zachowana od jakiegokolwiek grzechu przez uprzedzającą łaskę, ale wszystkich nas dotyczy powołanie, abyśmy byli "święci i nieskalani przed obliczem Boga". Dzisiejsza uroczystość jest nam dana po to, abyśmy zachwycili się ukazanym w Maryi pięknem Bożego dzieła i aby w nas samych wzrosło pragnienie jak najpełniejszego udziału w świętości Boga. Dla wszystkich zaś, którzy doświadczają w sobie bolesnego rozdarcia wywołanego przez grzech, dzisiejsza uroczystość jest radosną zapowiedzią ostatecznego triumfu łaski nad grzechem.

ks. Maciej Zachara MIC, "Oremus" Adwent - oktawa Narodzenia Pańskiego 2005, s. 52

 Obraz namalowany przeze mnie  pt." Niech mi się stanie..."100x70 cm,  zainspirowany ikoną Kiko Argüello "Madonna_Angel"...

wtorek, 6 grudnia 2011

Wspomnienie św. Ambrożego, biskupa i doktora Kościoła

Znana jest nam modlitwa świętego biskupa, która jest wyrazem jego osobistej więzi z Jezusem Chrystusem:




Wszystko mamy w Chrystusie.

Niech zbliży się doń każda dusza.

Czy chora z powodu grzechów ciała,

czy przygwożdżona ziemskimi pragnieniami,

czy też jeszcze niedoskonała,

ale podążająca drogą doskonałości dzięki wytrwałej medytacji,

czy wreszcie jako dusza już doskonała przez swoje liczne cnoty

 – wszystko jest w mocy Pana i Chrystus jest dla nas wszystkim.



Jeśli chcesz uleczyć ranę, On jest lekarzem;

jeśli płoniesz w gorączce, On jest źródłem;

jeśli opętała cię nieprawość, On jest sprawiedliwością;

jeśli potrzebujesz pomocy, On jest siłą;

jeśli lękasz się śmierci, On jest życiem;

jeśli pragniesz nieba, On jest drogą;

jeśli uciekasz przed ciemnością, On jest światłem;

jeśli szukasz pożywienia, On jest pokarmem.

Spróbujcie tedy i zobaczcie, jak słodki jest Pan: błogosławiony ten, który w Nim
pokłada nadzieję.
===============================================
Święty Ambroży, naucz mnie jak mam odkrywać bogactwo

Jezusa Chrystusa. Pragnę, jak Ty codziennie zgłębiać Jego

tajemnicę. Módl się za mną grzesznikiem do Pana, bym otworzył serce na Jego uzdrawiającą łaskę. Chciałbym jak ty gorliwie i z entuzjazmem świadczyć o Jezusie i przepowiadać Jego Ewangelię. Twoje żarliwe i piękne kazania przyczyniły się nawrócenia św. Augustyna. Wypraszaj i mnie łaskę, bym przez dobre i ofiarne życie pociągał innych do Chrystusa!

sobota, 3 grudnia 2011

Wspomnienie św. Franciszka Ksawerego, kapłana

3 grudnia, wspominamy w Kościele św. Franciszka Ksawerego, patrona wszystkich misjonarzy katolickich. Święty z Xavier w sposób doskonały naśladował Jezusa i dlatego, jak On, przemierzał wioski, docierał do miast, by spotykać ludzi spragnionych zbawienia. Franciszek jak nasz Pan zawsze był w drodze, z Dobrą Nowiną na ustach i z sercem rozpalonym miłością Jezusa i do Jezusa. Zachęcony przez św. Ignacego rozmawiał z Panem „jak przyjaciel z przyjacielem”, pragnąc coś wielkiego dla Niego uczynić. On istotnie usłyszał wezwanie Pana z Ewangelii: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody”.

środa, 30 listopada 2011

Święto św. Andrzeja Apostoła

Święto Apostoła jest okazją do odnowienia świadomości naszej przynależności do Kościoła, którego zaczątkiem była wspólnota dwunastu Apostołów. Św. Andrzej po raz pierwszy zetknął się z Jezusem dzięki świadectwu św. Jana Chrzciciela i natychmiast przyprowadził do Niego swojego brata, Szymona Piotra (zob. J 1,35-42). Podobnie i my należymy do Jezusa dlatego, że ktoś nam przekazał wiarę. Z drugiej strony, od naszej wiary i świadectwa zależy również czyjeś poznanie Jezusa i nawrócenie - jest to bardzo konkretny udział w apostolskiej misji Kościoła.

ks. Maciej Zachara MIC, "Oremus" Adwent - oktawa Narodzenia Pańskiego 2005, s. 16

poniedziałek, 28 listopada 2011

Adwent - Radosne oczekiwanie na Pana...

Owo oczekiwanie ma swoje trzy znaczenia:
  • Najpierw wspominamy oczekiwanie na pierwsze, historyczne przyjście Jezusa. Łączymy się z tymi wszystkimi pokoleniami ludzi sprawiedliwych z czasów starego testamentu, którzy przez wieki oczekiwali na przyjście Mesjasza. Liturgia adwentowa ukazuje postacie tych świętych, którzy poprzedzili lub przepowiadali przyjście Mesjasza. Bóg już po grzechu pierworodnym obiecał, że przyjdzie "Potomek" Niewiasty, który zgładzi szatana. Naród wybrany przez wieki z nadzieją oczekiwał spełnienia tej obietnicy. Jan Chrzciciel stał się głosem wołającym, który zapowiadał przyjście Oblubieńca. Wpatrujemy się także w Maryję, która w szczególny sposób Jezusa oczekiwała. Ona poprzez swoje "niech mi się stanie", które wyraża Jej posłuszeństwo, uczy nas posłuszeństwa Słowu w wierze.
  • Bezpośrednio nasze myśli biegną ku Bożemu Narodzeniu - oczekujemy świąt, poprzez modlitwę, roraty, adwentowe postanowienia przygotowujemy się do tego świątecznego czasu. Bóg stał się człowiekiem, przyszedł do nas, a więc i my winniśmy wyjść Bogu naprzeciw, aby spotkać się z wcielonym Synem Bożym. W tym czasie winno się odprawiać rekolekcje, które mają nam pomóc przygotować się na spotkanie z Jezusem.
  • Jednocześnie nasze myśli biegną ku przyszłości - przypominamy sobie, że kiedyś Jezus ponownie przyjedzie na ziemię, by usunąć zło i za królować nad całym światem. Oczekiwanie na przyjście Jezusa jest źródłem radości. Adwent przypomina nam, że całe nasze życie jest czekaniem. Zawsze do czegoś dążymy. Człowiek, który w życiu już na nic nie czeka jest nieszczęśliwy. Nasze życie staje się piękne dlatego, że jest czekaniem, jest dążeniem do czegoś, czekaniem na Kogoś, czekaniem na przychodzącego Chrystusa.
więcej patrz tutaj

wtorek, 22 listopada 2011

Św. Cecylia - patronka boskiej muzyki

Wspominana dziś św. Cecylia, która z miłości do Chrystusa ślubowała dziewictwo i za wiarę poniosła śmierć męczeńską, mogła być uznana przez świat za przegraną. A jednak to właśnie ona okazuje się prawdziwym zwycięzcą, ponieważ otrzymała od Boga dar życia, które nigdy się nie skończy. Niech patronka muzyki kościelnej uczy nas pokory i zawierzania Bogu we wszystkim.

Ks. Dariusz Kwiatkowski, "Oremus" listopad 2011, s. 105

niedziela, 20 listopada 2011

Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata...


Co roku, w ostatnią  niedzielę roku liturgicznego, zanim rozpoczniemy Adwent obchodzimy Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata. To średniowieczne święto używa na określenie Chrystusa słowa król, dla podkreślenia Jego roli i znaczenia. Dzisiaj w czasach prezydentów i premierów metafora ta jest trudniejsza do zrozumienia.

czwartek, 17 listopada 2011

Wspomnienie bł. Karoliny Kózkówny, dziewicy i męczennicy...

Nasze ciało jest świątynią Ducha Świętego i ma być domem modlitwy, czyli miejscem naszego spotkania z Bogiem. Bł. Karolina Kózkówna, dziewica i męczennica (1898-1914), którą wspominamy w dzisiejszej liturgii, życiem oraz męczeńską śmiercią świadczyła o godności ludzkiego ciała i o jego powołaniu do świętości. Jej przykład oraz spotkanie z Chrystusem w Jego słowie i w Komunii świętej niech utwierdzi nas, że żadna siła nie może nas odłączyć od Jego miłości.

Ks. Dariusz Kwiatkowski, "Oremus" listopad 2011, s. 88

piątek, 11 listopada 2011

kard. August Hlond



Serce Matki Bożej jest ściśnione na widok zła i grzechów w narodzie. Trzeba więcej zadośćuczynienia za zło, więcej wspólnej i publicznej modlitwy różańcowej. Naród musi wreszcie stanąć po jednej stronie. Polska ma zadania duchowe wobec całego świata. Wielkie łaski Bóg przygotowuje Polsce, ale żąda od niej wierności dla Siebie i Swego Kościoła. Polska oprzeć się ma na zasadach wiary, nie na postępie dzisiejszego pogaństwa"...

Codziennie, we wszystkich kościołach ma być odmawiany różaniec za Ojczyznę. Jedyna broń, której Polska używając, odniesie zwycięstwo, jest różaniec. On tylko uratuje Polskę od tych strasznych chwil, jakimi inne narody będą karane za swą niewierność wobec Boga"...

niedziela, 6 listopada 2011

Śmierć i co dalej....


Gorąco polecam i zachęcam do przeczytania. To nie fantastyka, ani fikcja literacka, a objawienia uznane przez Kościół.

SIOSTRA_MARIA_OD_KRZYZA__-_REKOPIS_Z_CZYSCCA.pdf


wtorek, 1 listopada 2011

Dzień Zaduszny



Dzień Zadusznynazwa chrześcijańskiego święta wspomnienia wiernych zmarłych, przypadające 2 listopada. W Polsce związane jest ono ze zwyczajem Zaduszek.

Historia w Kościele katolickim

Obchody Dnia Zadusznego zapoczątkował w chrześcijaństwie w roku 998 św. Odilon, opat z Cluny, jako przeciwwagę dla pogańskich obrządków czczących zmarłych. Na dzień modłów za dusze zmarłych — stąd nazwa „Zaduszki” — wyznaczył pierwszy dzień po Wszystkich Świętych. W XIII wieku ta tradycja rozpowszechniła się w całym Kościele katolickim. W XIV wieku zaczęto urządzać procesje na cmentarz do czterech stacji. Przy stacjach odmawiano modlitwy za zmarłych i śpiewano pieśni żałobne. Piąta stacja odbywała się już w kościele, po powrocie procesji z cmentarza.
W Polsce tradycja Dnia Zadusznego zaczęła się tworzyć już w XII wieku, a z końcem XV wieku była znana w całym kraju. W 1915 roku, papież Benedykt XV, na prośbę opata benedyktynów zezwolił, aby tego dnia każdy kapłan mógł odprawić trzy msze: w intencji poleconej przez wiernych, za wszystkich wiernych zmarłych i według intencji papieża.
W Kościele katolickim w Polsce Dzień Zaduszny ma rangę wspomnienia obowiązkowego, jako wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych.

poniedziałek, 31 października 2011

Wszystkich Świętych


Dzień Wszystkich Świętych przypomina prawdę o powszechnym powołaniu do świętości. Każdy chrześcijanin, niezależnie od konkretnej drogi życia, jest powołany do świętości. Tej pełni człowieczeństwa nie można osiągnąć własnymi siłami. Konieczna jest pomoc łaski Bożej, czyli dar życzliwości Boga. Ponieważ Stwórca powołuje do świętości wszystkich, także każdemu człowiekowi pomaga swą łaską. Teologia wskazuje, iż każdy otrzymał dar zbawienia, bo Jezus Chrystus złożył ofiarę za wszystkich ludzi. Od każdego z nas jednak zależy, w jakim stopniu przyjmiemy od Boga dar świętości.

niedziela, 30 października 2011

Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga


16 Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? 17 Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. 
Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście.(1Kor,16-17)

czwartek, 27 października 2011

Apostołowie Szymon i Juda Tadeusz

Święty Szymon jest patronem farbiarzy, grabarzy, wytwórców wyrobów skórzanych, tkaczy, murarzy, pracowników leśnych i drwali, a także patronem beznadziejnych przypadków

Święty Juda Tadeusz uważany jest za patrona spraw beznadziejnych; jest też wzywany w szczególnych potrzebach. Z tego powodu w wielu kościołach w Polsce odbywają się raz w tygodniu specjalne nabożeństwa ku jego czci, połączone z odczytaniem próśb i podziękowań, jest także patronem szpitali i personelu medycznego.

środa, 12 października 2011

św. Teresa z Avila

SZCZĘŚLIWY, KTO KOCHA BOGA



 Szczęśliwe serce tak rozmiłowane,
Że w Bogu wszystkie są jego pragnienia,
Dla tej miłości ma w proch podeptane
Wielkości świata, ułudy stworzenia,
I tylko w Bogu znajduje swą chwałę,
Obfitość szczęścia i rozkosze trwałe.
Dla tej miłości umie zaprzeć siebie,
Nie szuka tutaj ziemskiej szczęśliwości,
Wzrok swojej duszy utopił hen, w niebie,
Kędy jaśnieje blask wiecznej światłości...
I wśród wzburzonych życia tego toni
Dąży z otuchą, gdzie pieśń szczęścia dzwoni.

św. Teresa z Avila

środa, 5 października 2011

Z "Dzienniczka" Świętej Siostry Faustyny

Liturgiczne wspomnienie św. Faustyny, dziewicy

Jezu mój, Ty wiesz, że od najwcześniejszych lat pragnęłam zostać wielką świętą, to jest, że pragnęłam Cię kochać tak wielką miłością, jaką Cię jeszcze dotychczas żadna dusza nie kochała. Z początku były to moje tajne pragnienia (…). Dziś nie mogę ich pomieścić w sercu, pragnęłabym wołać na świat cały: kochajcie Boga, bo dobry jest i wielkiego miłosierdzia (Dz. 1372)

poniedziałek, 3 października 2011


O Panie, uczyń z nas narzędzia Twojego pokoju,

Abyśmy siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść;
Wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda;
Jedność tam, gdzie panuje zwątpienie;
Nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz;
Światło tam, gdzie panuje mrok;
Radość tam, gdzie panuje smutek.

Spraw abyśmy mogli,
Nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;
Nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;
Nie tyle szukać miłości, co kochać;

Albowiem dając, otrzymujemy;
Wybaczając, zyskujemy przebaczenie,
A umierając, rodzimy się do wiecznego życia.

Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

piątek, 30 września 2011

Teresa z Lisieux

 
Teresa z Lisieux (właśc. Theresa Martin; 1873–1897) – francuska zakonnica, święta katolicka, doktor Kościoła.
  • Bóg posługuje się ludźmi, aby ukryć swą chwalebną obecność, ale nie ukrywa się na tyle, żeby nie można jej było odgadnąć.
  • Pan wie lepiej, co robi, niż my wiemy, co my chcemy.
  • Modlitwa to miłosne przebywanie z tym, który mnie kocha.
  • Radość tkwi nie w rzeczach, ale w głębi naszej duszy.
  • Nie mając nic, wszystko otrzymam od Boga.
  • W sercu Kościoła, mej Matki, będę miłością.
  • Moim niebem jest czynić dobrze na ziemi.
  • Miłość żywi się wyrzeczeniami: im bardziej odmawiamy sobie wrodzonej przyjemności, tym mocniej i bezinteresowniej kochamy.
  • Zrozumiałam, że skoro Kościół jest ciałem złożonym z różnych członków, to nie brak mu najbardziej niezbędnego, najszlachetniejszego ze wszystkich. Zrozumiałam, że Kościół posiada Serce i że to Serce płonie Miłością. Zrozumiałam, że jedynie Miłość pobudza członki Kościoła do działania i gdyby przypadkiem zabrakło Miłości, Apostołowie przestaliby głosić Ewangelię, Męczennicy nie chcieliby przelewać swojej krwi... 

środa, 21 września 2011

Wiara sprawdzona w ciszy



Najczystsza wiara powinna być sprawdzona w ciszy, w której nasłuchujemy nieoczekiwanego, w której jesteśmy otwarci na to, czego jeszcze nie znamy, oraz w której powoli i stopniowo przygotowujemy się do dnia naszego wejścia na inny poziom życia z Bogiem. Prawdziwa nadzieja sprawdza się w ciszy, w której musimy czekać na Pana w posłuszeństwie niekwestionowanej wiary.

Izajasz przypomina słowa Jahwe skierowane do Jego zbuntowanego ludu, który wciąż opuszcza Go po to, by wchodzić w bezwartościowe polityczne i militarne sojusze: W nawróceniu i spokoju jest wasze ocalenie, w ciszy i ufności leży wasza siła (por. Iz 30, 15). Wiara wymaga uciszenia wątpliwych układów i strategii. Wiara wymaga integracji w wewnętrznej ufności, która daje w efekcie scalenie, jedność, pokój, autentyczne poczucie bezpieczeństwa. Widzimy tu twórczą moc oraz płodność ciszy. Cisza nie tylko daje nam szansę zrozumienia siebie, dostrzeżenia prawdziwej i bardziej wyważonej perspektywy naszego życia w relacji do życia innych; cisza scala nas, jeśli jej na to pozwalamy. Cisza pozwala nam zebrać roztrwonione i rozproszone siły naszej zatomizowanej egzystencji. Pomaga nam skoncentrować się na celu, który nie tylko odpowiada głębokim pragnieniom naszej istoty, ale również Bożym zamiarom wobec nas.
Jest to naprawdę bardzo ważny moment.

Kiedy żyjemy powierzchownie, kiedy wciąż jesteśmy na zewnątrz siebie, nigdy naprawdę w sobie, zawsze podzieleni i rozrywani na różne strony przez plany i projekty, które stoją ze sobą w sprzeczności, wówczas odkrywamy, że czynimy wiele rzeczy, których w rzeczywistości czynić nie chcemy, że mówimy to, czego mówić nie chcemy, że pragniemy tego, czego w istocie nie potrzebujemy, że marnotrawimy naszą energię na rzeczy, co do których żywimy ukryte przeczucie, iż są bezwartościowe i bez znaczenia dla naszego życia. Czemu wydajecie pieniądze na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę - na to, co nie nasyci? (Iz 55, 2). 


+Grafika komputerowa moja 
+słowa Thomas Merton

czwartek, 15 września 2011

Matka Bolesna


Modlitwa do Matki Bolesnej
Maryjo, niemy świadku ostatniej posługi oddanej Skazańcowi powierzenia całej ziemi. Zaciszne to było miejsce, w ogrodzie, wśród pierwszych kwiatów wiosny, obmyte łzami deszczu, przysposobione staraniem ludzkim.
Maryjo, wiem, że smutne są Twoje oczy bez dna i dzisiaj, kiedy obok ołtarza stojąc, oddajesz nam Ciało Jezusowe, smutna jesteś z powodu jarmarku próżności w moim sercu. Smutna, bo serce me nie przygotowane:
- przez tęsknotę za Nim,
- przez wiarę gorąca w Eucharystyczną Jego obecność,
- przez nadzieję nowego życia,
- przez miłość ponad wszystko.
Smutna jesteś, bo kamienne jest moje serce, kamienne oczy, kamienne ręce. Przez smutek Twój u skały Józefa z Arymatei i przy ołtarzu chleba konsekrowanego, a nie rozdanego, proszę Cię, weź w swe matczyne dłonie przygotowanie mej duszy na zjednoczenie z Twym Synem.
Wracam do domu z błogosławieństwem Syna Twego i Twoim. Wiem, że wiele cierpiałaś. Przez moje życie nie dam Ci cierpieć.
Amen.

sobota, 10 września 2011

KSIĘGA III, O wewnętrznym ukojeniu

Tomasz a Kempis, 'O naśladowaniu Chrystusa'

Rozdział L. W JAKI SPOSÓB CZŁOWIEK W ROZPACZY MA SIĘ POWIERZYĆ DŁONIOM BOŻYM





7. Daj mi, Panie, wiedzieć to, co godne wiedzy, kochać to, co godne kochania, chwalić to, co Tobie się podoba, szanować to, co Tobie bliskie, ganić to, co w Twoich oczach nikczemne.
Nie pozwól, abym kierował się pozorami Iz 11,3, jakie widzą oczy zewnętrzne, abym sądził według tego, co zasłyszały uszy głupców, ale spraw, abym umiał rozróżniać zawsze duchowe od widzialnego, a ponad wszystko umiał szukać we wszystkim i zawsze Twojej woli.

niedziela, 4 września 2011

Miłość...



Jest we mnie zamknięty płacz
który co jakiś czas
puka do mych oczu

jest we mnie zamknięty krzyk
który jak we śnie
nie ma głosu
poprzez zaciśnięte usta

są we mnie rany nie zagojone
blizny czerwone od bólu
ogień palący trzewia
zamknięte przestrzenie pragnień
i serce nierówno bijące

i pełna zadziwienia pytam
jakim sposobem ja jeszcze żyję
i pełna zdumienia uśmiecham się
do miłości wokół mnie...
============================
+ fragment mojej grafiki z książki Małgorzaty Kapicy " Siedem naszych win powszednich"
+ wiersz jest mój

sobota, 27 sierpnia 2011

APOLOGETYKA


Poniższy tekst jest ŚWIETNY, ale trzeba koniecznie przeczytać go do końca!

Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym
studentami zadaje pytanie jednemu z nich:

- Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?
- Tak, panie profesorze.
- Czyli wierzysz w Boga.
- Oczywiście.
- Czy Bóg jest dobry?
- Naturalnie, że jest dobry.
- A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?
- Tak..
- A Ty - jesteś dobry czy zły?
- Według Biblii jestem zły.
Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości - Ach tak, Biblia!
- A po chwili zastanowienia dodaje:
- Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy że znasz chorą i
cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności.
Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?
- Oczywiście, panie profesorze.
- Więc jesteś dobry...!
- Myślę, że nie można tego tak ująć.
- Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie
osobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by
tak zrobiła. Ale Bóg nie.
Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej - Nie pomaga, prawda? Mój
brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do
Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi
odpowiedzieć na to pytanie?
Student nadal milczy, więc profesor dodaje - Nie potrafisz udzielić
odpowiedzi, prawda? - aby dać studentowi chwilę zastanowienia profesor
sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody.
- Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?
- No tak... jest dobry.
- A czy szatan jest dobry?
Bez chwili wahania student odpowiada - Nie.
- A od kogo pochodzi szatan?
Student aż drgnął:
- Od Boga.
- No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi
jeszcze synu - czy na świecie istnieje zło?
- Istnieje panie profesorze ...
- Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył
Wszechświat, prawda?
- Prawda.
- Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg
stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z
regułami logiki także i Bóg jest zły.
Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi..
- A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te
wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas
świece?
Student drżącym głosem odpowiada - Występują.
- A kto je stworzył?
W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie - Kto je stworzył?
- wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się
rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli.
- Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby - Czy wierzysz w
Jezusa Chrystusa synu?
Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:
- Tak panie profesorze, wierzę.
Starszy człowiek zwraca się do studenta:
- W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny
otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa?
- Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.
- Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?
- Nie panie profesorze.
- A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy
może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z
Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?
- Nie panie profesorze. Niestety nie miałem takiego kontaktu.
- I nadal w Niego wierzysz?
- Tak.
- Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia,
nauka twierdzi że Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?
- Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoją wiarę.
- Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka
napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.
Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie:
- Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło?
- Tak.
- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?
- Tak, synu, zimno również istnieje.
- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.
Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta.
Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:
- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega
ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub
też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać
zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni
Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - nie
potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak
zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do
temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się
badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne
jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest
jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy
mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło
jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego
brakiem.
W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś
upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.
- A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak
ciemność?
- Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc jeśli nie
ciemnością?
- Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest
brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło,
jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie
ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie
takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie
istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze
ciemniejszą, czyż nie?
Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się
dobry semestr.
- Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?
- Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego
rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty
wniosek jest również fałszywy.
Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:
- Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?
- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjaśnia
student - twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry
Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy
poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić
nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności
i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych
zjawisk. Twierdzenie, że śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o
ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko.
Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz
panie profesorze proszę mi odpowiedzieć - czy naucza pan studentów,
którzy pochodzą od małp?
- Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak
właśnie jest.
- A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?
Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie
sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry
semestr, naprawdę.
- Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych i
nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie,
to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją,
nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w
takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem?
W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.
- Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim
poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student
rozgląda się po sali - Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana
profesora?
Audytorium wybucha śmiechem.
- Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy
wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z
naukowa metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można
powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie
profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać
pańskim wykładom, profesorze?
W sala zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z
niedowierzania. Pochwali milczenia, która wszystkim zdaje się trwać
wieczność profesor wydusza z siebie:
- Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę.
- A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi
niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę
mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło?
Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi - Oczywiście że istnieje.
Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu
człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy
obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie
zło.
Na to student odpowiada:
- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako
zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak
ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla
określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się w
momencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które
jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku
światła.

Profesor osunął się bezwładnie na krzesło.

PS.
Tym drugim studentem był Albert Einstein. Einstein napisał książkę
zatytułowaną "Bóg a nauka" w roku 1921.
 

wtorek, 23 sierpnia 2011

Zgrzeszyłem czy mam prawo rozmawiać z Bogiem?





W starożytności, na pustyni egipskiej żyło wielu mnichów. Przez cały rok modlili się i pracowali - wyplatali maty, liny, kosze... Pewnego dnia dwóch z nich wybrało się do Aleksandrii, by sprzedać to, co wyprodukowali, i zakupić żywność. Zdarzyło się jednak w mieście, że skusił ich diabeł - nie wrócili od razu na pustynię, lecz trzy dni i trzy noce nurzali się w rozpuście. Gdy roztrwonili już wszystkie pieniądze, wyruszyli z powrotem. W pewnej chwili jeden z nich rzekł do drugiego: "Bracie, po co właściwie wracamy? Przecież jesteśmy potępieni? Nie ma sensu wracać do tamtego życia, jest w nas za dużo zła". W odpowiedzi usłyszał: "Bracie, o czym ty mówisz? O co ci chodzi?". "Jak to? Zgrzeszyliśmy, odwróciliśmy się od Boga". Tamten odpowiedział: "Przecież przez cały ten czas modliliśmy się, pościliśmy i odwiedzaliśmy święte miejsca". Rozstali się. Pierwszy nie wrócił do swojej pustelni. Przystał do zbójców i skończył na szubienicy. Drugi zaś wrócił na pustynię i umarł jako pobożny mnich w opinii świętości
Historia ta opowiada, co się z nami dzieje, gdy za bardzo wpatrujemy się w swoją ciemność, gdy przywiązujemy do grzechu zbyt dużą wagę. W sytuacji grzechu ciężkiego rodzi się w nas pokusa, by odwrócić się od Boga - jej praktycznym skutkiem jest zarzucenie modlitwy. Wydaje nam się, że modlitwa w takim stanie jest nieporozumieniem i fałszem. Boimy się, że nie dotrze ona do Boga, że jesteśmy zamknięci na Jego obecność. Tymczasem gdy zaczynamy się modlić, Duch Święty już do nas przyszedł! Nie bylibyśmy w stanie zwrócić się do Boga, gdyby nie było w nas Ducha Świętego. On jest zawsze pierwszy na modlitwie.
Jak się modlić, gdy ciężko zgrzeszyliśmy? Tak, jak zwykle. Celem modlitwy jest przecież zawsze stawanie przed Bogiem ze wszystkim tym, co przeżywamy. Powierzanie Mu całego naszego świata i proszenie, aby to był także Jego świat, abyśmy pełnili Jego wolę. Modlitwy nie rozpoczynamy w momencie osiągnięcia jakiegoś duchowego poziomu, z którego możemy wyruszyć w głąb duchowości, ale zaczynamy ją w takim punkcie, w jakim się znajdujemy. Jeśli jestem akurat grzesznikiem - jest to mój punkt wyjścia.
Problemem jest oczywiście fakt, że wówczas w zwracaniu się do Boga przeszkadzają nam emocje - poczucie winy, smutek, złość. Ich przeżywanie pokazuje często, że tym, co nas od Boga w grzechu oddala, bardziej chyba niż samo popełnione zło, jest egocentryzm. W sytuacji grzechu ciężkiego (a dotyczy to zwłaszcza grzechów nieczystości), weryfikuje się prawda o naszej duchowości. Czy chodzi nam o Pana Boga - o to, aby Go szukać i wielbić - czy też o nas samych, o to, aby się dobrze czuć? Czy wiara oznacza dla nas ścieżkę podążania do Boga, czy zaspokajania naszych potrzeb? Czy celem mojej wiary jest prawdziwe spotkanie z Bogiem, czy dobre samopoczucie?
Na poziomie emocjonalnym doświadczenie grzechu oznacza frustrację, odkrycie, że nie panuję nad swoim życiem, że nie jestem taki, jaki chciałbym być. Czuję się wtedy załamany, zły i wydaje mi się, że Pan Bóg jest nieważny. Dopiero gdy odbuduję dobre samopoczucie, zwracam się do Niego, wprowadzam Go w swoje życie. A na razie muszę odespać, odczekać, odreagować i tak do następnego razu, bez końca. Człowiek nie jest w stanie zbawić się sam, nie potrafi wyrwać się z grzechu o własnych siłach. Gdyby tak było, Pan Jezus nie musiałby umierać i zmartwychwstać. Naszym powołaniem jest: nie chcieć zła i ciągle z nim walczyć, a gdy się zdarza, oddawać je Bożemu przebaczeniu w sakramencie spowiedzi. I ciągle się powierzać Panu Jezusowi w modlitwie. Prosić Go o wybawienie i wyprowadzenie z grzechu.
Ale aby nasza modlitwa miała sens, Chrystusowi trzeba powierzać wszystko, a nie tylko to, co dobre, zatrzymując rzeczy złe, z nadzieją, że same się rozwiążą. Jeżeli człowiek konsekwentnie nie powierza swojego grzechu Panu Bogu, to ten grzech go niszczy.
Tak było z Judaszem i Piotrem. Obaj zdradzili, ale Judasz pozostał sam ze swym grzechem i rozpaczą. Piotr zaś zapłakał i poprosił o przebaczenie.
Podobne rozterki dotyczą Mszy świętej w sytuacji, gdy nie możemy przystąpić do Komunii. Wahamy się wtedy, czy przyjście do kościoła ma w ogóle sens. I tu znów problem leży w złym samopoczuciu. Zamiast pytać: "Jak Bóg na mnie patrzy?" oceniam sam siebie. To jest powtórzenie sytuacji z raju, kiedy Adam i Ewa zgrzeszyli. Gdy usłyszeli kroki Boga, ukryli się. I dopiero wtedy tak naprawdę odłączyli się od Boga. Nie w momencie grzechu, ale wówczas, gdy przestraszyli się powrotu do Boga. A On przecież nie powiedział: "Adamie, jesteś zły", ale zapytał: "Adamie, gdzie jesteś? Gdzie jesteś, Mój umiłowany synu?". Tak samo jest z każdym grzesznikiem. Bóg nie przychodzi z wyrzutem, tylko szuka i woła: "Dlaczego ukrywasz się przede Mną? Przecież nic się nie zmieniło, przecież dalej cię kocham - czy jesteś dobry i święty, czy grzeszysz. Moja miłość jest niezmienna".
Człowiek chce grzechu i Pana Boga równocześnie, chce się nawrócić, ale nie do końca. Jest udręczony grzechem, ale jednocześnie zło go pociąga. Kiedy zostajemy z tym wszystkim sami, coraz bardziej się gubimy. A trzeba to po prostu ciągle oddawać Bogu w modlitwie i spowiedzi. Gdy wpatrujemy się w Boga, w Jego oczach widzimy miłość. Tam nie ma potępienia, tam jest ratunek.
o. Jacek Krzysztofowicz OP

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Zasady lektury Biblii...


                                                                                                            oprac. ks. Adam Sekściński 
Jak samemu czytać Pismo Święte?
Zasady lektury Biblii
Kiedy bierzemy księgę Biblii do ręki, otwieramy i chcemy ją czytać, pragniemy, aby uczynić to w duchu Kościoła, aby w swojej interpretacji Biblii nie odejść od tego, czego naucza nas Kościół. Jak więc to czynić? Jakimi zasadami się kierować?
Audycje radiowe wygłoszone przez ks. Mariusza Rosika na antenie Radia Rodzina, które zamieszczamy za zgodą Autora

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Samooszukiwanie się i jego skutki w życiu duchowym według św. Jana od Krzyża



José Damián Gaitán OCD


Niewątpliwie nikt zazwyczaj nie planuje oszukiwać samego siebie. Dlatego też często samooszukiwanie się na drodze duchowej zdarza się wówczas, gdy człowiek sądzi, że jego myślenie, decyzje czy uczynki są właściwe i trafne.


Centralnym tematem pism świętego Jana od Krzyża jest droga duchowa człowieka do celu, jakim jest doskonałe zjednoczenie z Bogiem w przemianie miłości. Droga ta nie jest wolna od trudności. Największe mają, jego zdaniem, wynikać z samooszukiwania się, które może przydarzyć się na poziomie zarówno przyrodzonym, jak i czysto duchowym i nadprzyrodzonym.

Niewątpliwie nikt zazwyczaj nie planuje oszukiwać samego siebie. Dlatego też często samooszukiwanie się na drodze duchowej zdarza się wówczas, gdy człowiek sądzi, że jego myślenie, decyzje czy uczynki są właściwe i trafne. To właśnie Święty Jan od Krzyża podkreśla w swojej prozie. Nasz mistyk zamierza nie tyle uwypuklać błędy czy zagrożenia na drodze duchowej w tym zakresie, co raczej przyjść z pomocą, byśmy nie mylili się w tym, co naprawdę ważne... więcej czytaj tu...

piątek, 29 lipca 2011

Osiem szlaków ku doskonałości

                                                                                                             ks. prof. Edward Staniek 

Wybrać jedną z dróg i zdobyć szczyt
Błogosławieństwa Jezusa z Kazania na górze to osiem szlaków prowadzących na szczyt ewangelicznej doskonałości. Są one otwarte jedynie dla tych, którzy zdecydują się na zdobycie szczytu.
Nikomu nie uda się wejść na szlaki błogosławieństw pod presją. Tutaj nic nie robi się dlatego, że "muszę", a wszystko dlatego, że "chcę". Każdy święty wybrał jedną z dróg i zdobył szczyt. To znak, że takimi szlakami wędrują ci, którzy w centrum swego życia ustawili osobiste spotkanie z Chrystusem i Jego wybrali jako swego Mistrza i Przewodnika.
Słowo "błogosławieni" można tłumaczyć jako "szczęśliwi", z tym, że chodzi w nim nie tylko...czytaj dalej tu


piątek, 8 lipca 2011

Msza w sobotę wieczorem...

Fr. Justin

Czy ktoś może samowolnie wybrać zamiast niedzieli inny dzień na spełnienie obowiązku uczestnictwa we Mszy świętej? Oczywiście, nie z, powodu choroby lub pracy, ale z tej racji, ze w niedziele rodzina może wybrać się na wycieczkę, na grzyby lub na ryby. Przyjaciółka twierdzi, powołując się na zdanie pewnego zakonnika, że takie rozwiązanie można doskonale przyjąć.
Nie, to rozwiązanie jest nie do przyjęcia. Niedziela jest dniem Pańskim, a nie dniem połowów, grzybobrania lub wycieczek. Gdy na pierwszym miejscu stawia się wygodnictwo osobiste, a nie zachowywanie przykazań Bożych, wówczas dzieje się coś bardzo złego w naszym doświadczeniu chrześcijańskim.
Jeśli z powodu choroby lub koniecznej pracy nie możemy wziąć udziału w niedzielnej Mszy świętej, nie ciąży na nas obowiązek uczestnictwa we Mszy. Stąd niepoprawnie brzmi stwierdzenie, że ten obowiązek przenosimy na inny dzień tygodnia. Naturalnie, kierując się osobistą pobożnością i pragnieniem uwielbienia Boga przez udział w Eucharystii, możemy i powinniśmy uczestniczyć w tygodniu. Nie oznacza to, że spełniamy obowiązek uczestnictwa we Mszy niedzielnej. Ten obowiązek spełniamy, gdy uczestniczymy w Eucharystii w sobotę wieczorem - ma ona charakter niedzielny.
Fr. Justin - "Rosary Hour"http://www.rosaryhour.net/

sobota, 18 czerwca 2011

Powtórne narodzenie...

Wprowadzenie do modlitwy: J 3,1-21
 Spotkanie Nikodema z Rabbim może nam pomóc przemodlić nasze osobiste nawrócenie. Jeśli na to pozwolimy Słowu, skonfrontuje nas z naszym stanem ducha, z naszym rozumieniem religijności, powołania, z naszą postawą wobec Jezusa i Jego słowa. Z pewnością będziemy mogli odnaleźć siebie w Nikodemie, w jego przychodzeniu do Jezusa, w jego pytaniach, w jego pragnieniach i poszukiwaniach, ale także w reformie życia i myślenia, do której jest wzywany. Podobnie jak Nikodem możemy odnaleźć w słowach Jezusa natchnienie i siłę do rozeznania tego co prawdziwe i zafałszowane w naszej kapłańskiej relacji z Bogiem, w naszej posłudze ludziom. Warto to spotkanie przemodlić. Warto poświęcić na nie kawałek nocy.
Ks. Krzysztof Wons SDS
Ponieważ wyjeżdżam...nie będę miała dostępu do internetu przez kilka dni...natomiast nie będzie przerwy w modlitwie za wszystkich odwiedzających ten blog i za wszystkie wpisane intencje...
Wklejam dłuższy artykuł do przemyślenia i kontemplacji...Szczęść Boże!

wtorek, 14 czerwca 2011

Cicho - kard. Adam Stefan Sapieha


Cicho Boską spełniać wolę
Cicho bliźnim ulżyć dolę
Cicho kochaj ludzi, Boga
Cicho - oto święta droga
Cicho z swymi dzielić radość
Cicho wszystkim czynić zadość
Cicho innych błędy znosić
Cicho życzyć, błagać, prosić
Cicho zrzec się, ofiarować
Cicho ból swój w sercu chować
Cicho jęki w niebo wznosić
Cicho skrycie łzą się rosić
Cicho kiedy ludzie męczą
Cicho, gdy pokusy dręczą
Cicho zmianę życia znieść
Cicho krzyż z Jezusem nieść
Cicho Jezus w hostii sam
Cicho milcząc mówi nam
Cicho ufaj zbawcy swemu
Cicho tęsknij, wzdychaj ku Niemu
Cicho z cnoty zbieraj plon
Cicho aż nadejdzie zgon
Cicho ciało spocznie w grobie
Cicho da Bóg niebo Tobie

sobota, 11 czerwca 2011

Zesłanie Ducha Świętego

Tam bowiem 'gdzie jest Duch Pański — tam wolność', pisze św. Paweł (2 Kor 3, 17)» (Dominum et Vivificantem, 60).
Poddajmy się więc wyzwalającemu działaniu Ducha Świętego, aby i nas ogarnął zachwyt,
który natchnął słowa, z jakimi Szymon Nowy Teolog zwraca się do Trzeciej Osoby Boskiej:
«Oglądam piękno Twej łaski, podziwiam jej blask, a jej światłość odbija się we mnie;
zachwycam się jej niewypowiedzianym splendorem; zdumiewam się niezmiernie, myśląc o
sobie; widzę, kim byłem i kim się stałem. O cudzie! Oto stoję pełen szacunku dla siebie
samego, czci i bojaźni, jakby przed Tobą samym; tak onieśmielony, że nie wiem nawet, co
czynić, gdzie usiąść, dokąd się udać, gdzie pozwolić spocząć członkom tego ciała, które
należy do Ciebie, do jakich użyć je czynów i dzieł, bo przecież są Boskie»

Jan Paweł II, Chrześcijanin ożywiany Duchem
Audiencja generalna. 13 IX 2000

piątek, 10 czerwca 2011

Jeden procent dla Boga






Paweł Kozacki OP



Wielu ludzi jest przekonanych, że modlitwa powinna dotyczyć rzeczy wzniosłych i pobożnych. Tymczasem w modlitwie może znaleźć się wszystko, o czym pomyślimy.


Rzadko się zdarza, bym w konfesjonale nie usłyszał wyznania, że ktoś „źle się modli” albo „modli się za mało”, że „modlitwa nie jest taka, jaka być powinna” albo „nie taka, jak była kiedyś”, że ktoś „odmawiał różaniec na leżąco” albo „że się nie modli, tylko mówi do Boga swoimi słowami”. Pytam wtedy, jaka powinna być modlitwa, ile człowiek powinien się modlić, by mógł stwierdzić, że to już wystarczy, albo czy lepiej jest modlić się na leżąco niż nie modlić się wcale? W dalszej rozmowie okazuje się, jak niezwykłe ludzie noszą w sobie wyobrażenia o modlitwie i kontakcie z Bogiem, jak schematycznie oceniają swoją modlitwę. Niejednokrotnie prostuję, wyjaśniam, tłumaczę. Poniżej przedstawiam kilka propozycji, z których można skorzystać...

środa, 8 czerwca 2011

Psalm 91

Kto przebywa w pieczy Najwyższego
i w cieniu Wszechmocnego mieszka,
mówi do Pana: Ucieczko moja i Twierdzo,
mój Boże, któremu ufam.
Bo On sam cię wyzwoli
z sideł myśliwego
i od zgubnego słowa.
Okryje cię swymi piórami
i schronisz się pod Jego skrzydła:
Jego wierność to puklerz i tarcza.
W nocy nie ulękniesz się strachu
ani za dnia - lecącej strzały,
ani zarazy, co idzie w mroku,
ni moru, co niszczy w południe.
Choć tysiąc padnie u twego boku,
a dziesięć tysięcy po twojej prawicy:
ciebie to nie spotka.
Ty ujrzysz na własne oczy:
będziesz widział odpłatę daną grzesznikom.
Albowiem Pan jest twoją ucieczką,
jako obrońcę wziąłeś sobie Najwyższego.
Niedola nie przystąpi do ciebie,
a cios nie spotka twojego namiotu,
bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie,
aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.
Na rękach będą cię nosili,
abyś nie uraził swej stopy o kamień.
Będziesz stąpał po wężach i żmijach,
a lwa i smoka będziesz mógł podeptać.
Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie;
osłonię go, bo uznał moje imię.
Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham
i będę z nim w utrapieniu,
wyzwolę go i sławą obdarzę.
Nasycę go długim życiem
i ukażę mu moje zbawienie.

Polecam codzienną modlitwę tym psalmem...
Jest w nim niezwykła potęga natchnionego przez Ducha Świętego prawdziwego Słowa Bożego. Z woli Bożej Słowo to  jest dla nas nadzieją i pomocą w najtrudniejszych chwilach naszego życia. Jest ochroną przed pokusami szatana...

niedziela, 5 czerwca 2011

Uczynić z życia poemat dla Boga...

"Choćby ta ziemia gnać miała
Za mną szczękami kajdanów
Nawet w żywot najdalszy:
Muszę trwać przy mojej wierze,
Bo ona mnie jedna strzeże,
Słońce nadzieją roznieca,
Słońcem w męczeństwie oświeca...
I to jest moja poetycka droga
Uczynić z życia poemat dla Boga."

JULIUSZ SŁOWACKI (1809-1849)

czwartek, 2 czerwca 2011

ANSELM GRUN „P o k ó j s e r c a”

Być uważnym znaczy także być w każdej chwili obecnym. Czuję tajemnicę chwili, tajemnice czasu, tajemnicę mojego życia. Angażuję całą moja wiedzę i przemyślenia w to, co robię, czego dotykam, czym pracuję.

Nasz niepokój pochodzi często stąd, ze chcemy robić za dużo na raz i że posiadamy za dużo wszystkiego w naszych domach.

Zdjęcie fragmentu mojego obrazu "Są samotności różne..."

sobota, 28 maja 2011

Posłanie do nadwrażliwych - Kazimierz Dąbrowski


Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą czułość w nieczułości świata, za niepewność - wśród jego pewności
za to, że odczuwacie innych tak jak siebie samych zarażając się każdym bólem
za lęk przed światem, jego ślepą pewnością, która nie ma dna
za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi
bądźcie pozdrowieni.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za wasz lęk przed absurdem istnienia
i delikatność niemówienia innym tego co w nich widzicie
za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością
za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,
za nieprzystosowanie do tego co jest a przystosowanie do tego co być powinno
za to co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane
ukryte w was.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą twórczość i ekstazę
za wasze zachłanne przyjaźnie, miłość i lęk
że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.

Bądźcie pozdrowieni
za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane -
(niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli
poznać wielkości tych, co przyjdą po was)
za to, że chcą was zmieniać zamiast naśladować
że jesteście leczeni zamiast leczyć świat
za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę
za niezwykłość i samotność waszych dróg
bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi.